Parafia Św. Anny
w Ustroniu - Nierodzimiu

Duszpasterstwo
Ogłoszenia parafialne
Intencje mszalne
Porządek Nabożeństw
Cmentarz parafialny

Aktualności z Diecezji Bielsko Żywieckiej

1 kwietnia 2025
Czuwanie modlitewne w 20. rocznicę narodzin dla nieba Świętego Jana Pawła II
Czuwanie modlitewne w 20. rocznicę narodzin dla nieba Świętego Jana Pawła II – Bielsko-Biała, kościół NSPJ, 2 kwietnia 2025 Zapraszamy na modlitewne czuwanie w 20. rocznicę śmierci św. Jana Pawła II: – 21:00 – Modlitwa różańcowa w kościele NSPJ w Bielsku-Białej; – Uzyskanie odpustu zupełnego w Kościele Jubileuszowym; – Przejście pod pomnik Jana Pawła II przy kurii diecezjalnej; – Apel Jasnogórski. Serdecznie zapraszamy mieszkańców Bielska-Białej i wszystkich diecezjan do wspólnej modlitwy.
31 marca 2025
Wieczór wspomnień o biskupie Tadeuszu Kusym OFM w 1. rocznicę jego śmierci
„Gdy wyjeżdżał po raz pierwszy do Zairu, nasza mamusia bardzo to przeżywała. Płakała i mówiła: Tadziu, a co będzie, jak tam umrzesz? A on się uśmiechnął i powiedział: Mamusiu, no to mnie tam pochowają” – wspominała wieczorem 30 marca 2025 r. w cieszyńskim Domu Narodowym w Cieszynie Maria, rodzona siostra zmarłego przed rokiem bp. Tadeusza Kusego. Wieczór wspomnień związany z pochodzącym z Cieszyna biskupem środkowoafrykańskiej diecezji Kaga-Bandoro poprzedziła Msza św. w kościele św. Marii Magdaleny, podczas której bp Roman Pindel poświęcił specjalne epitafium upamiętniające postać misjonarza. Uczestnikami wieczoru wspomnień były m.in. rodzone siostry biskupa Kusego, bp Roman Pindel, współbracia zakonni, s, elżbietanka s. Cyryla oraz kolega szkolny Andrzej Stefan. Wydarzenie uświetnił śpiew chóru studentów z Nigerii. Przywołano anegdoty, dzielono się osobistymi wspomnieniami, podejmowano poważną refleksję związaną z zakończoną przedwcześnie posługą biskupa-franciszkanina. „Pamiętam jak dziś, kiedy za szkołą, gdzie Tadek mieszkał z rodziną, była próba generalna przed poranną Mszą św. Pamiętam jak dziś tak samo, jak pamiętam Cycerona i Owidiusza. Ale nie tylko to. Tadek zawsze był sumienny i pełen zapału. Nawet gdy czasami bywało ciężko, nigdy nie narzekał. Służba przy ołtarzu była dla niego czymś więcej niż obowiązkiem – to była prawdziwa radość i misja” – wspominał kolega szkolny. Nie zabrakło również refleksji na temat późniejszej drogi życia biskupa Tadeusza. Jego misjonarskie powołanie, skromność i oddanie innym starali się przybliżyć kolejni mówcy. Współbracia biskupa oraz jego bliscy podkreślali jego dobroć, pokorę i gotowość do niesienia pomocy każdemu, kto tego potrzebował. Wspomnienia siostry biskupa Tadeusza przywołały obrazy z dzieciństwa: „Pamiętam, jak miał cztery lata, a ja sześć. Wyciągał cedzak, klękał na kolana i mówił: Jestem ksiądz, jestem ksiądz. I błogosławił nas tym cedzakiem. Bo zauważył w kościele monstrancję, a to miało mniej więcej taki kształt. Mama, gdy to zobaczyła, stwierdziła, że to profanacja, i schowała cedzak. Od tego czasu ziemniaki cedziliśmy przez pokrywkę” – wspominała jedna z dwóch starszych sióstr bp. Kusego. Wiele osób podkreślało, że choć odszedł, to bp Kusy nadal pozostaje obecny w sercach tych, którzy go znali. Jego siostra zauważyła, że zamiast modlić się za niego, powinniśmy modlić się do niego, wierząc, że teraz wstawia się za nami z nieba: „W domu nas uczyli, że wszyscy ci, co poszli do nieba, to są święci, mimo że nie są wyświęceni. I Marysia właśnie powiedziała: Trzeba się modlić nie za niego, tylko do niego. Bo Tadziu na pewno słyszy nas i wspiera. Wierzę, że jest blisko nas, tak jak był za życia” – zapewniła. Maria, siostra biskupa, która uczestniczyła w pogrzebie brata w Kaga-Bandoro, także podzieliła się refleksją. „Mam dużo wspomnień z jego przyjazdów na urlop. Kiedy wyjechał na misje, najpierw do Zairu, to na pierwszy urlop wrócił dopiero po 3,5 roku. Później przyjeżdżał co trzy lata. A gdy został biskupem, widywaliśmy się już co rok. Bardzo cieszył się na te nasze spotkania w domu rodzinnym. Nawet czasem żartował, że jestem jego doradczynią urlopową, bo starałam się tak dopasować jego plan, żeby jak najwięcej czasu spędzał w domu i choć trochę odpoczął. Ale on nigdy nie miał na to czasu – drugi człowiek był dla niego najważniejszy” – opowiedziała. „Z każdym musiał porozmawiać. Gdziekolwiek szliśmy, jeszcze tu się zatrzymał, jeszcze tam. Zaraz przyjdę, już idę na obiad, ale jeszcze ten prosi o rozmowę, jeszcze temu chcę powiedzieć słowo. To było dla niego męczące, ale nie dbał o siebie. Na ostatnim urlopie zasłabł. Mimo złego samopoczucia ubierał się i chciał iść na Porcjunkulę, do sióstr. Ale tym razem postawiłam na swoim. Powiedziałam, że nigdzie nie pójdzie. Zadzwoniłam na pogotowie, bo było już bardzo źle, był wyczerpany” – kontynuowała. „Po wyjściu ze szpitala lekarze zalecali dalsze leczenie w Polsce. To były trudne rozmowy. Nie potrafiłam go przekonać – tam, w Afryce, czekali na niego ludzie. Mówił, że musi wracać, że ma jeszcze tyle do zrobienia. Powtarzałam mu: Tadziu, po ludzku mówiąc – jak umrzesz, to przyjdzie ktoś następny i ty już nic nie zrobisz. Jedź zdrowy, bo tam chorym ludziom nie pomogą. Tam tylko trochę cię podleczą, żebyś mógł wrócić do Europy. Ale on nie chciał ” – wspominała. „Żył w trudnych warunkach, naprawdę trudnych. Gdy pojechaliśmy na jego pogrzeb razem z ojcem Widawą i Dymitrem, zobaczyliśmy to na własne oczy. Warunki były wręcz spartańskie” – dodała. „Wtedy też dowiedziałam się, że on w ogóle nie był w szpitalu. Zadzwoniłam do niego. Mówił: Już jest lepiej, ale jeszcze jadę do Kaga-Bandoro, jeszcze nie mogę wrócić. Przekonywałam go: Tadziu, lekarze zalecają co innego. Ale on miał swoje plany. Jeszcze przed świętami dzwonił, że tydzień po świętach przyjedzie do Europy. Nawet powiedział mi, co mam mu spakować do szpitala” – relacjonowała, przywołując wielkanocny poranek 31 marca 2024 r. „Wcześnie rano zadzwonił ojciec Dymitr: Tadziu nie żyje. To był dla mnie szok. Ale zaraz potem w mojej głowie pojawiło się następne pytanie – Jedziesz na pogrzeb? Bo ja jadę. Dla mnie to było oczywiste. Jeszcze nie wiedziałam, jak to wszystko zorganizować – bo pieniądze to nie wszystko, trzeba załatwić formalności, bilet, wizę… Ale udało się” – stwierdziła. „Jestem ogromnie wdzięczna, że mogłam być na tym pogrzebie. To były wielkie emocje. Śpiewy w kościele – piękne, ale tam, wśród tych ludzi, jeszcze bardziej poruszające. Były tłumy. Widać było ich wiarę. Dawali świadectwa. Pamiętam, jak wypowiadał się pewien pan z Trzeciego Zakonu. Wspominał spotkanie, na które zaprosili biskupa na posiłek. Przygotowano dla niego osobny stolik, a on powiedział: Nie, ja będę siedział z wami. Dlaczego osobno? Taki był” – zaznaczyła. „Pamiętam jeszcze jedno. Gdy wyjeżdżał po raz pierwszy do Zairu, nasza mamusia bardzo to przeżywała. Płakała i mówiła: Tadziu, a co będzie, jak tam umrzesz? A on się uśmiechnął i powiedział: Mamusiu, no to mnie tam pochowają. I tak się stało”– przyznała. Postać Tadeusza Kusego z czasów dzieciństwa przybliżyła elżbietanka s. Cyryla: „Nie tylko ja go pamiętam – jest nas więcej, grupa osób, które znały go jeszcze z czasów szkolnych, gdy mieszkał niedaleko klasztoru. Jego rodzice mieli tam służbowe mieszkanie, ale po lekcjach nie wracał od razu do domu. Najpierw przychodził do nas. Mówił: „To jest mój drugi dom.” I rzeczywiście, tak było” – przyznała. „Przychodził, rozmawiał z siostrami, jadł obiad, ale zaraz potem pytał: A co dzisiaj robicie? Co robicie w ogrodzie? W tamtym czasie miałyśmy gospodarstwo, więc chętnie pomagał – pracował razem z nami. Zawsze panowała przy tym radosna, ale i pracowita atmosfera. Bywał zmęczony, ale nigdy się nie skarżył. Gdy obowiązków było mniej, znajdował czas na rekreację – grał z nami w piłkę” – powiedziała. „Był bardzo pogodny, a jednocześnie obowiązkowy. Po południu wracał do domu, żeby się uczyć, ale niemal codziennie służył do Mszy. Zawsze przychodził wcześniej – był pierwszym ministrantem. Pod chórem stała mała ławeczka. My modliłyśmy się na chórze, a on klęczał tam, skupiony na adoracji. Jego pierwsze kroki po przyjściu do nas zawsze prowadziły do kościoła, do kaplicy. Wtedy drzwi były otwarte – zresztą są do dziś – i on tam, cicho, w skupieniu, modlił się. Widać było, że jego życie jest całkowicie zanurzone w Bogu. Był pobożny i rozmodlony” – podkreśliła. „Kiedy został klerykiem, nadal nas odwiedzał. Nawet w czasie pobytu na placówkach misyjnych zdarzało mu się wpaść choć na chwilę. Pamiętam, jak kiedyś, gdy byłam w Miotku, chodził z nami do lasu na jagody. Był częścią naszej wspólnoty, niemal we wszystkim – a przede wszystkim w modlitwie” – opowiedziała. „Wiedział, że się za niego modlimy, i zawsze o to prosił. Gdy został kapłanem, odwiedzał nas, odprawiał Msze św., służył, jak tylko potrafił. Najbardziej budowała nas jednak jego wiara – wielka, niezachwiana. Na pewno wyniósł ją z domu rodzinnego, od swoich pobożnych rodziców, zwłaszcza od mamy. Był nam bardzo bliski. Cieszyłyśmy się z każdej jego wizyty, z każdej wspólnej modlitwy” – dodała. Bp Pindel przyznał, że poznał biskupa Tadeusza dopiero w 2014 roku na specjalnej szkole dla nowych biskupów w Rzymie. „Od tego pierwszego spotkania jakoś bardzo mogliśmy nawiązać ze sobą kontakt, który trwał do granic możliwości, do końca” – powiedział biskup. Przełożony katowickiej prowincji franciszkanów tłumaczył, że postawa bp. Kusego przejawiała się w radykalizmie ewangelicznym. „Za każdym razem, gdy przyjeżdżał do Polski na dłuższy lub krótszy urlop, przeżywał go nie tylko z rodziną, ale także z braćmi. Za każdym razem był w klasztorach, za każdym razem uczestniczył w życiu braci i w tym czasie był dyspozycyjny do rozmów, do świadectwa, do dzielenia się w tym kluczowym byciu dla drugiego człowieka. To był jego urlop, a mimo tego pozostał bratem dla wszystkich i dla każdego” – podkreślił o. Witosław Sztyk OFM. „Gdy dowiedzieliśmy się, że biskup jest chory, z Dymitrem, ale głównie z Kordianem, który jest misjonarzem, zrobiliśmy wszystko, żeby ściągnąć go do Polski – zorganizowaliśmy samolot, pobyt w szpitalu i odpowiednie badania. Natomiast wtedy uderzyło mnie to, że on za wszelką cenę chciał zostać. Nie byliśmy w stanie go przekonać, że może podreperować zdrowie, że wróci, że będzie służył. I chcę powiedzieć, że miałem w sobie takie dziwne uczucie, że coś tu nie gra. Dopiero po czasie, przez modlitwę i pogłębioną refleksję, również po naszej ostatniej wizycie z Witem w Boliwii, gdzie spotkaliśmy innych starszych misjonarzy, dotarło do mnie, że misjonarz chce umrzeć wśród ludzi, z którymi pracuje. To poświadczył tym, że chciał umrzeć w swojej diecezji, nawet nie pośród braci, tylko w swojej diecezji” – zaznaczył. Moderatorem wieczoru wspomnień w Domu Narodowym był o. Andrzej Trzęsicki OFM. https://diecezja.bielsko.pl/wp-content/uploads/2025/03/bp_kusy_wspomnienia_dom_narodowy.mp3
30 marca 2025
Epitafium ku czci zmarłego biskupa i misjonarza z Cieszyna – Tadeusza Kusego
„Sprawując tę Eucharystię, dziękujemy za dar jego życia i pasterskiej posługi bp. Tadeusza Kusego OFM. Chcemy upamiętnić osobę, która w tym kościele została ochrzczona” – modlił się bp Roman Pindel, który 30 marca 2025 r. w cieszyńskim kościele św. Magdaleny odsłonił ufundowane przez siebie pamiątkowe epitafium ku czci biskupa i misjonarza. Biskup bielsko-żywiecki przyznał na koniec Mszy św., że modlił się również za Kościół, któremu zmarły rok temu franciszkanin służył w Afryce, „aby rozważył i rozeznał, czy życie naszego brata Tadeusza nie zasługuje na to, by podjąć proces beatyfikacyjny”. „To jest zadanie tamtego Kościoła, który znał go przez dłuższy czas i miał okazję doświadczyć wartości jego życia” – dodał. Z prośbą o poświęcenie pamiątkowego epitafium zwróciła się do biskupa radna cieszyńska Joanna Kulesza-Ziobrowska. Zauważyła, że tablica ta znajduje się obok chrzcielnicy, przy której został ochrzczony bp Tadeusz. „Stoimy w świątyni, która dla biskupa Tadeusza Kusego była początkiem jego drogi w Kościele. Pamiętamy dzień, kiedy wszedł tu, by sprawować swoją pierwszą Mszę św. jako biskup. Wzruszającym momentem było jego pochylenie się nad chrzcielnicą – tą samą, nad którą dziś i my możemy stanąć. Jesteśmy dumni, że to właśnie w naszym mieście się urodził i dorastał” – stwierdziła. „Tutaj także kształtował swoją wiarę, żyjąc blisko Kościoła i służąc przy ołtarzu. Jego życie było całkowitym oddaniem się ewangelizacji. Niósł Dobrą Nowinę tam, gdzie było to trudne i nie zawsze bezpieczne. Przyjął życie na wzór św. Franciszka, nigdy nie opuszczając powierzonej mu owczarni. Wierzymy, że biskup Tadeusz Kusy dołączy kiedyś do świętych wzorów w Kościele” – dodała. Podczas odsłonięcia i poświęcenia epitafium biskup modlił się: „Boże, bądź uwielbiony za życie biskupa Tadeusza Kusego, dobrego pasterza, którego posługa była darem złożonym Tobie. Spraw, aby jego dobre czyny szły za nim, a wdzięczność wiernych podtrzymywała pamięć o nim przez pokolenia. Niech ta tablica przypomina, że Ty, Panie, posługujesz się ludźmi, aby czynić wielkie rzeczy. Przez Chrystusa, Pana naszego” – powiedział. W kazaniu wikariusz katowickiej prowincji franciszkańskiej o. dr Wit Chlondowski OFM podjął refleksję nad zawołaniem „Z Tobą i dla Ciebie, Jezu”, które przyjął za swoją dewizę biskup Zbigniew. Kapłan podkreślił, że każde biskupie hasło jest najkrótszą homilią, wyrażającą duchową postawę i misję pasterza. Zdaniem kaznodziei, słowa „Z Tobą, Jezu” to wyraz osobistej relacji z Chrystusem. Mówią one o konieczności spotkania z Jezusem, doświadczenia Jego miłości i przebaczenia. „Człowiek, który głęboko przeżył spotkanie z Bogiem, może żyć w Jego obecności każdego dnia” – wyjaśnił. Z kolei słowa „Dla Ciebie, Jezu” wyrażają gotowość do oddania życia na służbę Ewangelii. O. Chlondowski odniósł to do życia biskupa Zbigniewa, który poświęcił się misjom w Afryce, rezygnując z wygód i rodzinnej bliskości, by głosić Chrystusa w trudnych warunkach. Wezwał do naśladowania biskupa Zbigniewa: do życia w codziennej bliskości z Jezusem i odwagi w odpowiedzi na Jego wezwanie – nawet jeśli oznacza to podjęcie trudnych zadań, jak misje. Kapłan zachęcił, by wsłuchać się w to biskupie przesłanie i otworzyć się na Boży plan w swoim życiu. „Dla nas wszystkich tablica, która wskazuje na chrzest, jest przypomnieniem, iż mamy te same zdolności, które przez chrzest Bóg każdemu z nas daje. A przykład naszego brata i biskupa pokazuje, jak pięknie można je wykorzystać w naszym osobistym życiu, realizując powołanie, do którego Bóg albo już nas wezwał, albo nas zaprasza” – podsumował na koniec Mszy św. przełożony Prowincji Wniebowzięcia NMP Zakonu Braci Mniejszych w Katowicach o. Witosław Sztyk. Bp Roman przyznał, że dziękował Bogu podczas Eucharystii za to, że postawił na jego drodze księdza biskupa Tadeusza. „Jawił mi się jako wierny głosiciel Ewangelii, bardzo ściśle związany z Jezusem, którego głosił. Modliłem się także o to, aby owoce jego życia były trwałe i przemawiały do tych, którzy będą się spowiadać i którzy będą go spotykać w swoim życiu” – zapewnił. „Modliłem się również za Kościół, któremu służył w Afryce, aby rozważył i rozeznał, czy życie naszego brata Tadeusza nie zasługuje na to, by podjąć proces beatyfikacyjny. To jest zadanie tamtego Kościoła, który znał go przez dłuższy czas i miał okazję doświadczyć wartości jego życia” – wyjaśnił. Projekt tablicy wykonał ks. dr Szymon Tracz, portret malowany na blasze miedzianej to dzieło prof. Anny Sękowskiej z ASP w Krakowie. Epitafium zrealizował kamieniarz Bartłomiej Brańka z Wadowic. Bp Zbigniew Tadeusz Kusy OFM urodził się 2 grudnia 1951 r. w Cieszynie. Do Zakonu Braci Mniejszych w prowincji Wniebowzięcia NMP wstąpił 31 sierpnia 1969 r. Śluby wieczyste złożył 26 sierpnia 1974 r. Święcenia kapłańskie przyjął 15 kwietnia 1976 r. Po dwuletniej praktyce duszpasterskiej w Polsce wyjechał na misje do Zairu (dzisiejsze Kongo), gdzie pracował od 1979 do 1986 r. Następnie, po ukończonych studiach w Instytucie Nauk i Teologii Religii w Paryżu, w 1989 r. rozpoczął pracę misyjną w Republice Środkowoafrykańskiej. 31 maja 2014 r. o. Kusy został mianowany przez papieża biskupem koadiutorem diecezji Kaga-Bandoro, a od roku 2015 był biskupem ordynariuszem tej diecezji. Posługę tę pełnił 9 lat. Zmarł w wieku 72 lat 31 marca 2024 r. https://diecezja.bielsko.pl/wp-content/uploads/2025/03/bp_kusy_tablica_cieszyn_30_03_25.mp3
30 marca 2025
Słotwina – kolejny stacyjny kościół NSPJ w ramach nowenny miesięcy
Siódme spotkanie modlitewne w ramach nowenny miesięcy przed poświęceniem diecezji bielsko-żywieckiej Sercu Jezusowemu odbyło się 29 marca 2025 r. w parafii w Słotwinie. Zainaugurowało je wystawienie i adoracja Najświętszego Sakramentu, a następnie nabożeństwo do NSPJ oraz Eucharystia zakończona poświęceniem osobistym. Eucharystii koncelebrowanej przewodniczył dziekan dekanatu radziechowskiego ks. Piotr Pokojnikow. Nie zabrakło licznych księży z Żywiecczyzny i innych zakątków diecezji. Kazanie poświęcone Eucharystii jako drodze, szczytowi i źródle życia chrześcijańskiego wygłosił dyrektor duszpasterstwa ogólnego kurii diecezjalnej w Bielsku-Białej ks. Piotr Hoffmann. Szczególnie licznie obecni byli pielgrzymi z Pierśćca, z pochodzącym ze Słotwiny ks. Krszytofem Wilkiem. W dziewięciu bielsko-żywieckich kościołach pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa odbywa się od 27 września 2024 r. nowenna miesięcy przed uroczystością Najświętszego Serca Pana Jezusa. 27 czerwca 2025 roku bp Roman Pindel poświęci diecezję Sercu Jezusowemu. W ten sposób wierni uczczą także jubileusz 350-lecia objawień, jakie otrzymała św. Małgorzata Maria Alacoque w klasztorze w Paray-le-Monial. Jezus przekazał jej tajemnice swojego Serca i rozpoczął się rozprzestrzeniony dziś w całym świecie kult. Nowenna ma pomóc przygotować się duchowo do ważnego wydarzenia, jakim będzie poświęcenie diecezji Sercu Jezusowemu. fot. Agnieszka Bieniek https://diecezja.bielsko.pl/wp-content/uploads/2025/03/VID-20250328-WA0019.mp4
30 marca 2025
Wizytacja w Lalikach
Parafię pw. Zesłaniach Ducha Świętego wizytował 29 i 30 marca 2025 r. bp Piotr Greger. Wizytacja objęła wszystkie dziedziny życia religijnego, moralnego, apostolskiego oraz administracyjno-gospodarczego wspólnoty parafialnej. Licząca ok. 700 wiernych parafia została utworzona stosunkowo niedawno – zaledwie 36 lat temu, a jej kościół parafialny konsekrował bp Tadeusz Rakoczy w 2011 roku. Proboszczem parafii od 2021 roku jest ks. Andrzej Ślęczka. Wizytacja rozpoczęła się w sobotnie przedpołudnie od kanonicznego wprowadzenia biskupa przez parafian i księdza proboszcza. Następnie biskup, podczas sprawowanej Eucharystii, udzielił sakramentu bierzmowania ośmiorgu młodym osobom. Po Mszy spotkał się z grupami formacyjnymi dzieci i młodzieży. Pierwszy dzień wizytacji zakończył się rozmową biskupa Piotra z członkami parafialnych rad: duszpasterskiej i ekonomicznej. Drugi dzień wizytacji rozpoczął się poranną Eucharystią, podczas której biskup wygłosił homilię. Następnie hierarcha, wraz z proboszczem, udał się na Mszę do pięknego drewnianego kościoła filialnego na Pochodzitej, gdzie pobłogosławił dzieci. W południe ksiądz biskup sprawował liturgię w kościele parafialnym, a na jej zakończenie udzielił błogosławieństwa dzieciom i matkom oczekującym potomstwa. Po południu biskup wizytował kancelarię parafialną, podpisał księgi parafialne i rozmawiał z księdzem proboszczem. Następnie spotkał się z grupami formacyjnymi i modlitewnymi dorosłych. Wizytację zakończyło nabożeństwo Gorzkich Żali, w którym ksiądz biskup uczestniczył wraz z wiernymi, udzielając na zakończenie błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem. Proboszcz ks. Andrzej Ślęczka przypomniał, że wizytacja odbywa się po raz pierwszy od wizyty bp. Romana Pindla w 2018 roku, po zakończeniu posługi śp. ks. Wojciecha Janke. Nowy proboszcz, ks. administrator, rozpoczął posługę w czerwcu 2021 roku. Zapewnił, że od tej pory regularnie odwiedza parafian, a jego troska o wspólnotę widoczna jest w codziennych działaniach duszpasterskich. Parafia obejmuje dwa kościoły i kaplicę, a liczba uczestniczących w Eucharystii wynosi ponad 50 proc. stałych mieszkańców, z wyraźnym wzrostem frekwencji w sezonie letnim. Parafianie są zaangażowani w życie parafialne, uczestnicząc w regularnych nabożeństwach, grupach modlitewnych i inicjatywach charytatywnych. Proboszcz przyznał, że duszpasterstwo młodzieży i dzieci jest priorytetem, a liczba uczestników rekolekcji, Mszy św. oraz aktywność katechizacyjna w szkole i przedszkolu wykazuje wysoki poziom zaangażowania. Wsparcie materialne i wolontariat parafian były widoczne, szczególnie w pomoc dla dzieci z ukraińskiego Domu Dziecka, który gościł w pobliskim Zakładzie Aktywności Zawodowej. Podkreślił, że parafianie angażują się w utrzymanie i modernizację kościołów i innych obiektów parafialnych, zrealizowano inwestycje o łącznej wartości prawie miliona złotych, w dużej mierze finansowane z darowizn i wsparcia gminy. Plany na przyszłość obejmują dalsze inwestycje w salę katechetyczną, ogrodzenie wokół kościoła oraz konserwację dachu kościoła. fot. ks. Robert Kasprowski
30 marca 2025
O słudze Bożym Jánosu Esterházym i historii polsko-węgierskiej w starowiejskiej świątyni
O życiu i duchowości Sługi Bożego Jánosa Esterházy’ego, w kontekście jego cierpień, poświęcenia oraz oddania w służbie Bogu i ojczyźnie, opowiedział podczas niedzielnych Mszy św. 30 marca 2025 r. w kościele parafialnym w Starej Wsi dr Imre Molnár, historyk, socjolog, dyplomata. Przybliżył postać tego człowieka – orędownika pojednania narodów Europy Środkowej – który przez modlitwę, wierność i cierpienie osiągnął świętość. Proboszcz starowiejskiej parafii ks. dr Szymon Tracz zwrócił uwagę na obecne podczas Mszy relikwie św. Królowej Jadwigi. Zauważył, że choć była ona władczynią, również stanowiła przykład osoby świeckiej, łączącej życie duchowe z codziennymi obowiązkami. Jak dodał, jej postać ma być inspiracją do realizacji chrześcijańskiego powołania, zwłaszcza dla świeckich, którzy nie pełnią ról duchownych, ale mogą być świętymi przez swoją postawę i oddanie. Dr Imre Molnár przybliżył historię Jana Esterházyego, który był przedstawicielem węgierskiego szlachcica o polsko-węgierskich korzeniach. Urodził się w rodzinie, która pielęgnowała zarówno polską, jak i węgierską tożsamość narodową. Jego matka, Polka, wychowywała go razem z siostrami po śmierci ojca, w duchu wierności wartościom narodowym, ale również chrześcijańskim. Molnár wyjaśnił, że Janusz początkowo prowadził życie polityczne, angażując się w sprawy swojej mniejszości węgierskiej w Czechosłowacji, gdzie walczył o prawa swojego narodu. Jego życie, choć było pełne trudnych wyborów politycznych i walki o prawa mniejszości, nabrało głębszego sensu w momentach cierpienia. Po przejęciu władzy przez komunistów w regionie, Janos został aresztowany, torturowany i skazany przez NKWD. Po wielu latach spędzonych w obozach pracy, zrozumiał, że jego cierpienie ma sens, a on sam stał się pełnym oddania sługą Chrystusa, gotowym naśladować Go na drodze krzyża. Zdaniem historyka, momentem przełomowym w życiu Janosa było to, że w obliczu ciężkich tortur, kiedy próbowano zmusić go do podpisania fałszywego aktu oskarżenia, postanowił oddać siebie w ręce Boga. To wyraz jego głębokiej wiary i oddania – świadome przyjęcie cierpienia jako formy służby dla innych. Jego życie zmieniało się z dnia na dzień, aż do momentu, w którym zrozumiał, że prawdziwa świętość nie polega na sukcesach politycznych czy materialnych, lecz na byciu wiernym w cierpieniu i ofiarowaniu swojego życia Bogu i innym. W obozach Janos nie tylko nie ugiął się w cierpieniu, ale również z pasją roznosił Eucharystię, stając się jak „chodzące tabernakulum”, co jest pięknym symbolem jego oddania. Nawet w najcięższych warunkach nie zapominał o swojej wierze, modlitwie i sakramentach. Był przykładem dla innych więźniów, nawet tych, którzy nie podzielali jego przekonań. „Jego życie to proces, który przechodził od polityka i wojownika do pełnego oddania i modlitwy, aż w końcu stawał się mężczyzną, który we wszystkim szukał woli Boga” – zaznaczył Molnár i zapewnił, że każdy z nas, podobnie jak Janos, może stawać się bardziej chrześcijański poprzez oddanie siebie Bogu. Na końcu mówca wskazał na duchowe świadectwo Jána Esterházyego, który w swoim cierpieniu dał przykład wierności, nie tylko w wymiarze osobistym, ale także narodowym, jako Polak i Węgier. „Jest to świadectwo, które ma inspirować innych do większego zaangażowania w życie duchowe, a także do wspólnej modlitwy o beatyfikację Jána, aby jego postać stała się przykładem dla innych” – dodał. Przewodniczący Stowarzyszenia Jánosa Esterházy’ego RECONCILIATIO był także dzień wcześniej autorem wykładu w Beskidzkim MuRo w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Starej Wsi. Molnár przedstawił relacje polsko-węgierskie w kontekście obchodzonego jubileuszu 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego. „Dzięki opowieści węgierskiego Gościa słuchacze powędrowali ścieżkami wspólnej historii, prowadzeni od czasów wodza Arpada, aż po epokę Andegawenów. Pan Molnár przybliżył zebranym starowiejskim parafianom oraz przybyłym gościom fenomen wspólnych świętych – św. Wojciecha, św. Andrzeja Świerada, św. Stefana, św. Emeryka, św. Władysława, św. Kingi i św. Jadwigi Królowej – oraz to, co połączyło nasze dwa narody, jak dwa zrośnięte ze sobą korzeniami i splecione konarami dęby – chrześcijańska wiara i wyrosła z niej kultura” – podsumował ks. Tracz. Spotkanie zakończyła modlitwa do Matki Boskiej Królowej Polski i Królowej Węgier w intencji obu bliskich sobie narodów. Stowarzyszenie Jánosa Esterházyego RECONCILIATIO powstało pod koniec roku 2021. Założyli je świeccy z krajów Grupy Wyszehradzkiej, którzy chcą naśladować Jánosa Esterházyego jako przykład służby Ewangelii i życia społecznego, opartego na niej. Wśród celów Stowarzyszenia są m.in. szerzenie prawdy o słudze Bożym, który do dziś według prawa Czech i Słowacji uznawany jest za wojennego zbrodniarza, szerzenie jego kultu oraz wcielanie jego duchowego dziedzictwa, w którym naczelne miejsce ma pojednanie, oparte na przebaczeniu oraz solidarnej współpracy ludzi i narodów. Organizuje koncerty, wystawy, konferencje, wspiera publikacje i różne dzieła kultury m.in. dramat poświęcony kandydatowi na ołtarze wystawiony w Teatrze Narodowym w Budapeszcie, wystawy malarskie, koncerty. Przewodniczącym Stowarzyszenia jest dr Imre Molnár, historyk, socjolog, były dyplomata. Jego siedziba znajduje się w Eger, przy klasztorze franciszkanów. Hrabia Esterházy był związany z Polską przez swoją matkę, która była Polką. Był działaczem mniejszości węgierskiej na Słowacji i w Czechosłowacji. Aktywnie działał na rzecz praw ludności węgierskiej, został przewodniczącym konserwatywnej Węgierskiej Partii Narodowej i posłem do parlamentu Czechosłowacji. Korzystając ze swoich znajomości i koligacji rodzinnych pomagał Polakom, którzy przedzierali się przez Słowację, by przez Węgry i Rumunię, udać się na zachód, gdzie tworzyło się Wojsko Polskie. W czasie wojny udzielał pomocy Słowakom i Żydom, a w 1942 roku głosował w słowackim parlamencie przeciwko ich deportacji do obozów koncentracyjnych. Został aresztowany przez NKWD i zesłany do łagrów. Po trzech latach odesłano go do Czechosłowacji, a tamtejszy rząd skazał go na karę śmierci za współpracę z Niemcami. Na skutek nacisków opinii publicznej, wyrok zamieniono na dożywotnie więzienie o zaostrzonym rygorze w Mírovie, gdzie na skutek wycieńczenia i chorób zmarł w 1957 roku. Jego ciało wrzucono do zbiorowej mogiły. Za niesienie pomocy polskim uchodźcom w czasie II wojny światowej został pośmiertnie odznaczony w 2009 roku przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. https://diecezja.bielsko.pl/wp-content/uploads/2025/03/molnar_swiadectwo.mp3 https://diecezja.bielsko.pl/wp-content/uploads/2025/03/molnar_1000_lat.mp3

Liturgia

Podcast

Zasady przetwarzania danych

Dotyczące danych z formularza wysyłanych ze strony.

Dane z powyższego formularza będą przetwarzane przez naszą firmę jedynie w celu odpowiedzi na kontakt w okresie niezbędnym na procedowanie przekazanej sprawy. Podanie danych jest dobrowolne, ale niezbędne do przetworzenia zapytania. Każda osoba posiada prawo dostępu do swoich danych, ich sprostowania i usunięcia oraz prawo do wniesienia sprzeciwu wobec niewłaściwego przetwarzania. W przypadku niezgodnego z prawem przetwarzania każdy posiada prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego. Administratorem danych osobowych jest Parafia Św. Anny w Ustroniu - Nierodzimiu, siedziba: 43-450 Ustroń, Zabytkowa 23 .